Dni 5 - 10

Czas czytania: 5min

Dzień 5

Z hotelu w Ólgi jedziemy szutrami do Chovd (po polsku Kobdo, mong. Ховд). Po drodze nic ciekawego. W oddali, po prawej widać wysokie szczyty Ałtaju. Co ciekawe nie jest to Kazachstan tylko Chiny, które takim “jęzorem sięgają aż do Rosji. Przez to Mongolia nie graniczy z Kazachstanem.

DSC00004-5_DxO.jpg

DSC00022-3.jpg

Przy planowanym obozowisku jest bardzo dużo komarów przez co musimy szukać miejsca daleko na pustyni. Dość długo czekaliśmy na resztę grupy - niestety wydarzyła się pierwsza poważna gleba zakończona wstrząsem mózgu i pobytem w szpitalu. Śpimy w dziczy. Jest dość zimno i wokół krążą burze. Ciekawostka: na stacji benzynowej nie można zatankować ponieważ nie ma prądu. Prąd pojawia się dopiero następnego dnia.

DSC00012-5.jpg

Prawie każdy z kolejnych dni spędzamy na wysokości od 1500m do 2500m. Położenie Mongolii na takim płaskowyżu oraz to, że wokół niej są bardzo duże obszary lądowe sprawia, że klimat jest wybitnie kontynentalny z dużymi amplitudami temperatur dobowych.

DSC00029-3.jpg

DSC03766.jpg

Dzień 6

Tego dnia już typowa dojazdówka. Jest dość zimno i wokół krążą burze.

Storm

DSC00030-3.jpg

Believe and you see

Abstract mix

Wszystko sprzyja robieniu świetnych zdjęć.

Góry

Wcześniej chyba padało bo jedziemy momentami w dużym błocie i kałużach. Droga przypomina dojazd przez plac budowy.

DSC03781.jpg

Bardzo duży ruch. 5050 asfalt. Jemy w mieście Ałtaj i śpimy na dziko.

Dzień 7

Zjeżdżamy z “głównej” drogi (tzw. “North Route”) i jedziemy na północ - 250km przepięknymi przełęczami.

DSC00033-3.jpg

DSC00007-7.jpg

DSC00026-5.jpg

Po drodze mamy pierwsze kilka przejazdów przez rzeki, jedna nawet dość nieźle “wylana”.

DSC03834-2.jpg

Na jednym z przejazdów spotykamy dwie młoda Mongołki, z których jedna mówiła ze świetnym akcentem niemieckim. Okazało się, że dłuższy czas mieszkała w Niemczech. Teraz żyje w gerze, nad jakąś bezimienną rzeką.

DSC03855.jpg

Myjemy się później w napotkanym strumyku - ziiiimno.

DSC03860.jpg

Śpimy za Uliastaj (mong. Улиастай). Wcześniej zwiedzamy w nim świątynię buddyjską.

DSC00032-4.jpg

DSC03869.jpg

Spaliśmy wśród takich górek.

DSC00046-3.jpg

Dzień 8

Rano było bardzo ładnie i przyszły do nas konie.

Horses

Droga była dość zróżnicowana. Miejscami piaszczysta.

DSC00014-8.jpg

A miejscami pastwiska.

DSC00021-6.jpg

Wszędzie widać charakterystyczne połączenie tradycji (gery) i cywylizacji (baterie słoneczne, motocykle, samochody…)

DSC00031-5.jpg

Po drodze całkiem ładnie.

Yak

Jeśli ktoś zastanawiał się co się je to w sumie byliśmy zdziwieni ilością opcji. Ja zakładałem, że nie będzie praktycznie nic sensownego. Kiedyś już byłem w Mongolii i poza dużymi miastami dało się kupić tylko rosyjskie konserwy i polskie warzywa Urbanka. Teraz okazało się, że we wsiach są bary, których można kupić: - zupę: tzn. rosół na mięsie, z grubo krojonym makaronem. Jeśli miało się szczęście to w rosole była cebula - ryż z mięsem - pierogi z mięsem czyli buudz - mielony w panierce czyli chuszur

Zupa wyglądała tak:

IMG_1526.jpg

W miastach były dość dobre restauracje i to niekoniecznie mongolskie. Raz trafiliśmy na Koreańską.

IMG_1540.jpg

Jedzenie było naprawdę koreański jak stwierdział Darek, który w Korei spędził wiele miesięcy. Nierzadko trafiały się warzywa, których nie było na wsi.

IMG_1528.jpg

Nocujemy nad jeziorem, koło wsi Tsagaan-Ul. Piękny wieczór.

DSC00039-4_DxO.jpg

Wzbudziliśmy zainteresowanie mieszkańców.

DSC00041-4.jpg

DSC04131.jpg

Dzień 9

Rano zaczęło bardzo padać. W moim namiocie-budzie nie miałem za bardzo co robić więc rozpiąłem sobie tarpa na motocyklu. Właściwie to można powiedzieć, że go położyłem na boku motocykla bo tak wiało, że się tarp sam trzymał.

Pod tarpem zrobiłem sobie normalne śniadanie - liofilizat i kawa. Później opierając się na motocyklu czytałem sobie Kindla. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to że wokół nawalał deszcze i z kałuż zaczęły robić się strumyki.

IMG_1584.jpg

Ogólnie polecam tarpa, gdy ma się mały namiot. Na motocyklu jeszcze jeszcze lepiej bo można go na nim rozpiąć.

Na szczęście po 2h przestało padać i wyjechaliśmy. Droga była dość trudna bo bardzo mokra. Dużo błota i rozlewisk. Co ciekawe lokalesi przesunęli sobie oryginalną drogą o 10km w bok względem tego co było wcześniej, i było na mapie. Chyba było tam jakieś rozlewisko.

Dalej jechaliśmy przez bardzo ładną przełęcz.

DSC00005-9.jpg

DSC00008-9.jpg

Można było zjeść. Normalnie jak McDrive ;)

DSC00011-9.jpg

Typowa mongolska droga.

DSC00018-7.jpg

DSC00024-7.jpg

Jakby tu nie wcelować w deszcz…

DSC00028-7.jpg

Po wizycie w mieście Mörön (mong. Мөрөн), a konkretnie w świetnej knajpie (zaraz przy głównej drodze) w której można się najeść za 10-15k T pojechaliśmy dalej - asfaltem przez wieś Mankhan, nad jezioro Chubsuguł (mong. Хөвсгөл нуур).

Po drodze zachodziło słońca i widoki były cudne.

DSC00037-5_DxO.jpg

DSC00039-5_DxO.jpg

Jezioro jest naprawdę ładne i warto tam na chwilę zajrzeć.

DSC00002-10.jpg

Jeśli jest dobra pogoda to można miło spędzić czas. Na miejscu jest wiele osiedli gerów do wynajęcia. Mają zwykle wspólne sanitariaty (co prawda na generator prądu). Można też wynająć sobie koniki i pojeździć. Najlepiej nie zatrzymywać się w pierwszej wsi (Chatgal) tylko odbić w lewo i dość dziurawą drogą dojechać po ok. 20km do osiedli gerów. Jest taniej i spokojnie.

DSC04010.jpg

DSC04004.jpg

We wiosce był nawet sklep. Jak to sklep mongolski, nawet jeśli była lodówka to niepodłączona. Nie było prądu. Nie przeszkadzało to mięsu leżeć tygodniami na wierzchu.

DSC04008.jpg

Samo jezioro jest ogromne - ma długość 136 km i szerokość do 36,5 km. Nazywane jest “Małym Bajkałem”.

W międzyczasie doszły nam kolejne kontuzje: wydawało się że dwie skręcone kostki i złamany duży palec od stopy.

Dzień 10

Nad jeziorem była przepiękna pogoda i cały dzień spędziliśmy na większych lub mniejszych naprawach sprzętu, czyszczeniu, praniu, suszeniu, odpoczywaniu i tym na co kto miał ochotę.

DSC00008-10.jpg

DSC00012-10.jpg

DSC00013-10.jpg

Pierwszy raz na wyjeździe motocyklowym poświęciłem trochę czasu na nicnierobienie. Okazało się to naprawdę dobrym pomysłem. Można nabrać sił na drugą część wycieczki a i sprzęty dostały już naprawdę w kość. Np. mój filtr powietrza nadawał się już do wymiany.

Mongolia 2016 - dzień po dniu

comments powered by Disqus

O mnie

Prywatnie, jestem tym co robię, a publiczne szczegóły są na całej
tej stronie ;)

W pracy prowadzę projekty - to mój zawód i także moja pasja. Lubię zmiany i duże wyzwania. Jeśli chcesz wiedzieć więcej - zapraszam na LinkedIn

Ostatnie wpisy