Dzień 11 - do wulkanu!

Czas czytania: 2min

Ostatni dzień miał być mocnym akordem.

Pierwszego dnia zrezygnowałem z pojechania do Askji. Było zimno, wietrznie i padało. 11. dnia było względnie ciepło, nie wiało i świeciło przepiękne słońce.

Rano pogratulowałem sobie w duchu poprzedniej decyzji, zatankowałem

Fill me up!

i wyruszyłem drogą F905 ok. 90km w głąb wyspy.

DSC00002 (8)

Droga chociaż po płasim jest bardzo trudna technicznie ze względu na bardzo luźne podłoże. Jechałem na granicy zakopania i wiele razy stawałem. Rozmawiałem z napotkanym rowerzystą i mówił, że bardzo niewielu z nich jest w stanie to przejechać. Zwykle muszą pchać rower przez ok. 50km…

Jedzie się przez kilka jakby oddzielonych od siebie rzekami krain. Ciężko je opisać. Trochę będzie widać na filmiku.

Po drodze jest kilka brodów i to nawet całkiem głębokich jak na samotnego motocyklistę. Przez chwilę jedzie się przez płaskowyż, na którym ćwiczyli amerykański astronauci przed wyprawą na księżyc.

Moon

Wreszcie cel mojej wycieczki - Askja.

Askja

Dojeżdżam się do niej po polu zastygłej lawy. W tym roku całkiem blisko jest pole świeżej lawy. Ja nie pojechałe bo jak się okazało przy wulkanie miałem ponad 120km przejechane. Czyli cienko z paliwem na powrót…

Przed wulkanem jest nawet całkiem spory parking a do samej kaldery trzeba dojść. Idzie się ok 40min., głównie po śniegu:

Road to

Askja

Powrót miałem z przygodami bo okazało się, że mój lokalizator Spot zalał się wodą wychlapaną z rzek, przez które przejeżdżałem. Zalał się i wysyłał sygnał SOS do mojej żony. Akurat byłem na tyle daleko od sieci GSM, że nie działał telefon. Na szczęście udało się wszystko wyjaśnić i odwołać poszukiwania, które rozpoczęła policja i islandzcy rangersi. Wtedy dowiedziałem się, że widząc mniej więcej taki samochód:

Rangers

stojący na skrzyżowaniu należy się zatrzymać i porozmawiać ze strażnikiem. Oni udzielają informacji o drogach w rejonie. A to ważne bo po każdym deszczu strumyk może wezbrać i trzeba wybrać inną drogę.

Na oparach paliwa dotarłem do Möðrudalur a później jak praktycznie w nocy dojechałem do bardzo zatłoczonego kempingu w Seyðisfjörður. Zatłoczonego bo następnego dnia odpływał prom na Wyspy Owcze.

Filmik:

Islandia 2015 - dzień po dniu

comments powered by Disqus

O mnie

Prywatnie, jestem tym co robię, a publiczne szczegóły są na całej
tej stronie ;)

W pracy prowadzę projekty - to mój zawód i także moja pasja. Lubię zmiany i duże wyzwania. Jeśli chcesz wiedzieć więcej - zapraszam na LinkedIn

Ostatnie wpisy