Dzień 10 - południowy-wschód

Czas czytania: 1min

Południa ciąg dalszy ale to tylko wstęp i przygotowanie do ostatniej wycieczki...

Jednym z miejsc, do których muszę wrócić jest Fjaðrárgljúfur

Where the wild goes

Nie mam pojęcia jak to się wymawia ale polecam klinąć sobie w Google i popatrzeć chwilę na te zdjęcia. Ja niestety nie porobiłem ich za dużo bo padał duży deszcz a do przejechania zostało jeszcze sporo. Deszcz, nie deszcz, jechać trzeba!

Spory kawałek jedzie się dziwnym lawowisk-głazowiskiem porośniętym mchem. Nad brzegiem morza (którego nie widać). Co dziwne - brzydko.

Po drodze chciałem zobaczyć lodowe jaskinie Skaftafell ale okazało się, że to wyprawa na cały dzień. Skaftafell

Wreszcie dojechałem do lodowych lagun a właściwie jeziora Jökulsárlón.

Icy

Kewl

Wypływa z niego mała rzeczka, która jest tak naprawdę przedłużeniem rzeki Jökulsá.

River

Wpada tam zaraz do morza.

Into the blue

Dalej, za Höfn trzeba zboczyć z drogi żeby zobaczyć górę Vestrahorn.

End

Na szczęście później zrobiło się przyjemniej

Go Faroes!

I można zjeść obiad na trawie

Sky

Za miasteczkim Djúpivogur warto zboczyć z drogi nr 1 i wjechać na drogę 939 (tzw. skrót Öxi)

Iceland's road

Bardzo podobał mi się ten fragment bo skracał całą drogę do Egilsstaðir, jest dostępny dla normalnych samochodów no i jest bardzo ładnie.

Później się zawziąłem i dojechałem aż do kempingu w Möðrudalur. Tak, wróciłem na drogę, którą jechałem pierwszego dnia na Islandii. Ale to było konieczne jeśli chciałem dotrzeć do… O tym w następnym dniu :)

Tymczasem zasłużony odpoczynek i… Gull!

Gull!!

Filmik:

Islandia 2015 - dzień po dniu

comments powered by Disqus

O mnie

Prywatnie, jestem tym co robię, a publiczne szczegóły są na całej
tej stronie ;)

W pracy prowadzę projekty - to mój zawód i także moja pasja. Lubię zmiany i duże wyzwania. Jeśli chcesz wiedzieć więcej - zapraszam na LinkedIn

Ostatnie wpisy